Mądre głowy ustaliły rodzaje działalności, branż, i marketingu: C2C, B2B, H2H.
Zawsze ten podział wydawał mi się pozbawiony sensu. Dlaczego?
Poprzednim razem napisałem coś takiego:
… A jedyna rzecz, która mnie naprawdę interesuje, to powodzenie mojego klienta. Nie to, co robi firma konkurencyjna, ale sukces osoby (nie firmy! – podkreślam to szczególnie), którą wspieram.
Zauważyłeś to podkreślenie? Że interesuje mnie sukces osoby?
Możesz sobie pomyśleć: Ok Rafale, ja pracuję z przedsiębiorcami. No to wiedz, że ja też! Faktury wystawiane przez web.lex są wystawiane „na przedsiębiorców” – kancelarie prawne. Gdybym próbował zmieścić działalność web.lex gdzieś w powyższym podziale, to byłoby to B2B.
A jednak powiedziałem, że wspieram ludzi, a nie firmy…
Wiesz dlaczego?
Bo tak naprawdę, to nigdy nie pracujesz z firmami! Nawet jeśli działasz w branży B2B. Nawet jeśli sprzedajesz kotły przemysłowe, to nie współdziałasz z kotłowniami, tylko z ludźmi. Formalnie może tak, ale realnie? NIE!
Żadna firma nie podejmuje żadnej decyzji. To ludzie ją podejmują. LUDZIE.
A więc nie myślę o moim kliencie jako o firmie, tylko myślę o człowieku, z którym się kontaktuję. Jeśli zadbam o jego interes, o jego powodzenie, o jego bezpieczeństwo, to jednocześnie zadbam o całą firmę, w której on pracuje. Zadbam w ten sposób też i o własną firmę.
Jeśli natomiast skupię się na jego firmie zamiast na nim, to niekoniecznie zadbam o niego samego. Nie zawsze. Bowiem może on mnie zupełnie nie interesować. Nie chodzi o to, że mu zaszkodzę, ale chodzi o to, że mu nie pomogę tak, jak mógłbym to zrobić.
[Oczywiście, co robi większość firm, mogę się również skupić na swojej firmie w kontaktach z klientami… ale tego nawet nie rozważam – szkoda czasu.]
Dlatego to, co mnie naprawdę interesuje, to powodzenie i bezpieczeństwo osoby, z którą współpracuję.
Co to oznacza w praktyce?
Oznacza to, że postrzegam tego człowieka w szerokim kontekście. Zarówno zawodowym, jak i osobistym. Interesuje mnie całość. A więc z jednej strony wybitny produkt, usługa, świetna obsługa klienta, i jego bezpieczeństwo w ramach organizacji, w której funkcjonuje (np. wciśnięcie mu usługi, która będzie syfiasta i spowoduje jego problemy zawodowe, czy brak poczucia komfortu, nie wchodzi w ogóle w grę), a z drugiej jego osobiste dobre samopoczucie i bezpieczeństwo. Nie chodzi o to, aby mój klient pomyślał tylko: web.lex = dobry produkt, ale żeby myśl o web.lex budziła w nim dobre emocje.
Możesz zadać sobie pytanie: o ile „w miarę łatwo” zadbać o powodzenie osoby na gruncie zawodowym (w kontekście, o którym Ci teraz opowiadam), to jak to zrobić w wymiarze jego życia osobistego?
Nie jest to problem w dzisiejszym świecie. Od tego bowiem masz media społecznościowe. Ludzie dzielą się swoimi doświadczeniami, troskami, problemami, czy radościami. Wystarczy przy tym być. Jeśli ktoś osiągnął jakiś „sukces” – wystarczy taka prosta forma komunikacji, jak wciśnięcie lajka. Jeśli ktoś jest w kłopotach – wystarczy pytanie, czy w czymś mu nie pomóc. To jest proste.
*****
Ja tak rozumiem działalność gospodarczą i misję, jaką ma do spełnienia przedsiębiorca, oraz w jej ramach obsługę klienta i zarządzanie jego emocjami (polecam Ci mój tekst o tym>>). Z tego punktu widzenia rozumiesz już, jak trywialny jest dla mnie podział C2C, B2B, czy H2H (chociaż ten ostatni to już coś).
Powodzenia Przyjacielu!
Rafał
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }