O mnie w kontekście BREXITu

Rafał Chmielewski 27 czerwca 2016 Komentarze (0)

Ze sto razy zastanawiałem się nad tym, o czym napisać w pierwszym poście. Nie to, żebym nie wiedział o czym – wręcz przeciwnie. Mam tyle rzeczy do powiedzenia, że mógłbym przez tydzień o tym gadać. Ale jednak na coś zdecydować się musiałem… 🙂

Akurat na tapecie mamy temat Brexit-u, czyli wyjścia Wielkiej Brytanii z UE…

Pomijając to, że nie wierzę, iż to się stanie (ponieważ na to musi wyrazić zgodę Brytyjski Parlament, a ten raczej zgody nie wyda, gdyż spowoduje to rozpad państwa – prawie na pewno UK opuści Szkocja i Irlandia Północna, a i w Londynie chodzą słuchy, że będzie chciał pozostać w UE… choć nie wiem, jakim cudem, no ale …), to jednak cała sytuacja zdecydowanie mnie smuci.

Czemu?

Zaraz Ci wyjaśnię…

Od zawsze uważałem siebie raczej za obywatela Świata, niż za „Polaka”. Kocham mój kraj dokładnie tak samo, jak Chiny, Botswanę, czy Tobago. A raczej nie kocham żadnego z nich. To, co mnie naprawdę interesuje, nurtuje i frapuje zarazem, to przyszłość naszej PLANETY w szerokim tego słowa znaczeniu. Nie mam żadnych uprzedzeń. Ani rasowych, ani religijnych, ani wynikających z orientacji seksualnej, ani społecznych, gospodarczych, czy kulturowych. Żadnych. Uważam, że każdy z nas ma jednakowe prawo do życia i cieszenia się wolnością.

Z tego poglądu wynika choćby to, że przez kilka dobrych lat zajmowałem się podatkami międzynarodowymi. Moja praca magisterska na WPiA UW dotyczyła opodatkowania ponadgraniczych przekształceń przedsiębiorstw, potem pracowałem w korporacji w dziale Tax International, a potem prowadziłem bloga dot. opodatkowania zagranicznych dochodów z pracy. Z tego wynikały też moje zagraniczne podróże jachtem, a także – dzisiaj – to, że mam coraz silniejszą motywację rozszerzenia swojej działalności na cały świat.

Jeśli coś mnie faktycznie wzrusza, to działania na rzecz poprawy życia na Ziemi, albo poprawy naszego środowiska. Podnoszę papierki z ziemi, czy z lasu wynoszę śmieci. Segreguję odpady i wpieram instytucje pozarządowe, które mają w tym zakresie swój udział.

Każdy z kościołów, czy każda z religii ma dla mnie takie samo znaczenie. Jedna nie jest gorsza, czy lepsza od drugiej. Jeśli JP II może być dla mnie autorytetem, to właśnie w takim znaczeniu, że każdego traktował w ten sam sposób, bez względu na wyznawaną religię.

Taki właśnie jestem.

Z tego powodu uważam, że jedynym kierunkiem, w jakim ludzkość powinna podążać, jest jednoczenie się. Łączenie się i unifikacja podejmowanych działań. Dla mnie przyszłością Unii Europejskiej jest coraz ściślejsza współpraca dla dobra każdego z nas. Podejmowanie wysiłków w celu stworzenia jednego państwa i jego rozszerzanie na kolejne terytoria. Swoboda przemieszczania się i realizacji swoich pasji gdziekolwiek ktokolwiek się znajdzie.

Z tego powodu wyrażenie zdecydowanego sprzeciwu wobec UE przez połowę obywateli kraju, który ma niebanalne znacznie, nie tylko w Europie zresztą, jest dla mnie oznaką, że jako ludzkość nie rozwijamy się, a wręcz przeciwnie. Zaczynamy zamykać się w ograniczonym pojęciu państwa narodowego. Wolimy bardziej ciasne podwórko, niż rozległe pola. Coraz bardziej boimy się innych wartości i obcego światopoglądu.

Jasne jest, że projekt, jakim jest budowanie wspólnoty europejskiej, ma wiele wad. Ale nie jest to powód do tego, aby go zniszczyć, czy żeby się wycofać. To powinna być motywacja to naprawy. Poprawy tego, co nie działa jak powinno. Zamiast po angielsku wychodzić z przyjęcia, lepiej jest wymagać właściwych zmian od jego organizatora.

***

Jest taki żeglarz – pisarz. Nazywa się Andrzej Urbańczyk. Przepłynął cały świat wzdłuż i wszerz. Napisał wiele pasjonujących książek. W jednej z nich powiedział, że nie oddałby swojego życia w zamian za życie rekina. Ale oddałby je w zamian za istnienie całego gatunku rekinów.

Coś w tym stwierdzeniu pasuje właśnie do mojego światopoglądu.

***

Z tego wynika, że mam poglądy kosmopolityczne.

Otóż to.

 

{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }

Dodaj komentarz

Następny wpis: